Drodzy czytelnicy,
Nigdy, nawet bym nie pomyślał, że kiedykolwiek będę pisał wiersze, a mam dwa powody:
Pierwszy – przez 5 lat nie miałem żadnego uznania u mojej polonistki i miałem ogromne wątpliwości czy zdam maturę z tego powodu. Często na okresy w roku szkolnym miałem najniższą ocenę. Z tego powodu, często opuszczałem te dni, w których był język polski. Nic dziwnego, że kiedy przed maturą znalazłem w domu miesięcznik Msza św. i ogłoszenie na ostatniej stronie – „Na wychodźstwie polskie dusze giną” – przyszła mi myśl: Pójdę, aby im służyć, ale i druga, że jeśli Bóg chce, to zdana matura będzie pozytywnym znakiem. Nie wierzyłem w taki wynik matury z powodu języka polskiego. I w czasie ustnej matury z języka polskiego dostałem – od polonistki – pomocnicze pytanie. Wiedziałem, co się za tym kryje: … oblanie matury, bo wróciły „demony” stylu jej pytań: I co jeszcze powtarzane wielokrotnie, aż do momentu postawienia mi negatywnej oceny. Po jej kolejnym pytaniu odpowiedziałem: to, co mówię, jest już spoza naszego materiału (literatura sowizdrzalska). Dyrektor szkoły i przewodniczący komisji powiedział: DZIĘKUJĘ. Maturę zdałem, ale był jeszcze jeden problem. Proboszcz mojej parafii, kiedy usłyszał powód wstąpienia, powiedział: Ty nie masz powołania. Później – w seminarium – dowiedziałem się, że był on wieloletnim magistrem nowicjatu. Błogosławiona niewiedza.
Drugi – w 2005 roku zachorowałem na GBS i straciłem mięśnie. Ta choroba uniemożliwiła mi powrót do parafii w Barrie. W czasie rehabilitacji w Stargardzie, a jako człowiek pracy, więc postanowiłem podzielić się doświadczeniem duszpasterskim. Po 32 latach pracy na emigracji, często angielsko-polskich parafii, pisać książkę w języku polskim wymagało wielkiego wyzwania, bo nie miałem doświadczenia w tej dziedzinie. Wprawdzie pisałem wiersze, ale to było pod „natchnieniem”.
Ten mały tomik powinien zakończyć pisanie książek. Zawiera on bardzo osobiste doświadczenia człowieka, którego dziwne losy mojego życia przebijają się w wierszach. Przestałem pracować na parafii, ale nie przestałem być duszpasterzem ludzi pielgrzymów do Domu Ojca. Wiersze, które umieściłem oddają – w jakiejś mierze – moje radości i smutki życiowe. Czytelnik sam oceni moją „niefachowość” pisarską i ponad 32-letni pobyt za granicą. Ważniejszy jest bożo-ludzki wymiar duchowy.
Już od dawna powinienem być w kategorii … umarłych: w czasie wojny i po niej. Bóg i Maryja dawali mi kolejne szanse, abym zmienił życie i służył ludziom na ich trudnych drogach. Za te dary jestem Im bardzo wdzięczny. Często modlę się w czasie celebrowania Mszy św. za napotkanych ludzi na mojej drodze. Proszę Boga i Maryję o błogosławieństwo i opiekę dla żyjących, a dla zmarłych o miłosierdzie i łaskę zbawienia.
Proszę Was o modlitwę w mojej intencji i moje zbawienie.
ks. Zygmunt
Słowo Autora
Teksty moich wierszy stały się jako Libretto podstawą dla kompozytora Piotra Pałki do ich muzycznej interpretacji jako Oratorium. Piszą je, nigdy nie pomyśałem o tym. Jestem wdzięczny Zbigniewowi Blicharzowi, organiście Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Lombard, że przekazał je kompozytorowi do wspaniałej interpretacji – według obecnych na koncertach – tekstów. Niektóre będą czekały na realizacje z powodu kosztów. Niech teksty wierszy pomogą wam znaleźć w nich swoje przeżycia. Szczęść Boże.