1. Plan Boga wobec płci
Bóg-Stwórca obdarzył człowieka darem różnej płciowości mężczyzny i niewiasty, a przez to wyznaczył im zadania. Pierwszy grzech spowodował dysharmonię człowieka i „wewnętrzny bałagan” – skłonność do popełniania zła. Człowiek po raz pierwszy przeżył dysharmonię-wstyd, kiedy zobaczył swoją nagość i próbował ją „okryć”. Dopiero Chrystus obnażony i umierający i na krzyżu przywrócił człowiekowi priorytet ducha nad ciałem. W sakramencie Małżeństwa Jezus uświęca każdy czyn małżonków, łącznie z ich pożyciem seksualnym, otwartym na powołanie do istnienia nowego człowieka. Jezus nie zanegował daru płciowości, ale uświęcił go, aby rozwijała się wzajemna i płodna miłość małżonków. Płciowość nie kieruje się instynktem czy biologią. Człowiek jest odpowiedzialny za dar płciowości. Na jego straży stoi szóste przykazanie „Nie cudzołóż”, które Bóg dał Narodowi Wybranemu i ludzkości na Synaju po zawarciu z nim Przymierza. Chrystus w Ewangelii nieustannie przypomina wartość tego przykazania. Całkowite oddanie siebie współmałżonkowi i przyjęcie takiego daru od niego – poprzez intymne seksualne pożycie i – powinno być zawsze otwarte na nowe życie w sakramencie Małżeństwa. Ten sakrament powinien uświęcać całe życie małżonków, również ich akty seksualne. One wpisane są w odwieczny plan Boga-Stwórcy i przez nie małżonkowie realizują go. Bóg obdarzył człowieka płciowością i wymaga od odpowiedzialności za korzystanie z niej. Małżonkowie powinni poznać zasady funkcjonowania płciowości kobiety i mężczyzny. Konieczne jest zapoznanie się obojga narzeczonych z naturalną metodą planowania rodziny, ale nie po to, aby stosować ją jako metodę antykoncepcyjną i wystrzegać się dzieci, lecz by mieć potomstwo w wybranym przez siebie czasie. Płciowość wymaga wrażliwości i szacunku wzajemnego męża i żony. Korzystanie z tego daru powinno dokonywać się w pełnej miłości i wolności, inaczej sprawia przykrość i prowadzi do oziębłości, do szukania kontaktów poza małżeństwem (niewierności ducha i ciała), do podejrzeń i nieszczęścia, a nawet tragedii czy rozwodu. Nadużycia seksualne w małżeństwie pozostawiają głębokie rany i niszczą czułą miłość małżeńską. Małżonkowie podają brak satysfakcji seksualnej jako przyczynę nieszczęśliwego małżeństwa. Pożycie seksualne daje poczucie męskości i kobiecości, umacnia więź między małżonkami, intensyfikuje ich uczucie i miłość. Nie powinno jednak być aktem egoizmu jednej lub obydwu osób. Powinno brać pod uwagę potrzeby seksualne, uczuciowe, psychiczne i duchowe obojga małżonków. Pożycie nigdy nie powinno „używać czyjegoś ciała” dla zaspokojenia swoich przyjemności (forma „bezpłatnej prostytucji” w małżeństwie). Dobre pożycie seksualne małżonków, oparte na poszanowaniu i miłości, sprzyja trwałości małżeństwa i wzajemnej wierności oraz skutecznie zapobiega szukaniu innego partnera czy partnerki.
Wstyd płciowy to uczucie przykrości z powodu traktowania człowieka jak przedmiotu i poniżenia jego osobistej godności razem z pogwałceniem własnego intymnego „ja”, związanego z seksualnymi częściami ciała ludzkiego. W uczuciu wstydu ujawnia się powiązanie porządku moralnego i porządku natury człowieka. Istnieje spontaniczna potrzeba ukrywania wartości seksualnych człowieka. Wstyd seksualny broni godności i wartości człowieka jako osoby ludzkiej. „Wstyd seksualny nie jest ucieczką przed miłością, ale wręcz przeciwnie – jakimś otwieraniem sobie drogi do niej. Spontaniczna potrzeba ukrycia samych wartości seksualnych związanych z osobą jest naturalną drogą do odsłonięcia wartości samej osoby. Wartość osoby jest ściśle związana z jej nietykalnością, z jej pozycją „ponad przedmiotem użycia”. Wstyd seksualny niejako odruchowo broni tej pozycji, broni więc także wartości osoby (…).
Kiedy mówimy o «absorbcji» wstydu przez miłość, nie znaczy to bynajmniej, że miłość znosi czy też niszczy wstyd seksualny, wręcz przeciwnie: jeszcze bardziej wyostrza poczucie tego wstydu w mężczyźnie i kobiecie, realizuje się bowiem w całej pełni, przy najpełniejszym jego zachowaniu. Słowo «absorbcja» znaczy jedynie, że miłość gruntownie wykorzystuje dla siebie te dane, jakie tkwią w zjawisku wstydu seksualnego; wykorzystuje mianowicie te proporcje pomiędzy wartościami sexus, jaką wnosi wstyd we wzajemne odniesienie mężczyzny i kobiety jako coś naturalnego, co się przeżywa spontanicznie, co jednak – nie pielęgnowane odpowiednio – może ulec zniszczeniu ze szkodą dla osób i dla ich wzajemnej miłości (…). Prawo absorbcji wstydu przez miłość tłumaczy nam na płaszczyźnie psychologicznej cały problem czystości, a raczej wstydliwości małżeńskiej (…). Tylko prawdziwa miłość, a więc posiadająca w pełni swą etyczną istotę, zdolna jest zaabsorbować wstyd” (K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1982, s. 163n).
„Wstyd seksualny – to po prostu traktowanie ludzkiego ciała w jego płciowości tak, jak na to zasługuje człowiek, którego przez to ciało poznajemy, który się przez to ciało daje poznać i któremu za pośrednictwem jego ciała wyrazić chcemy cześć, szacunek i miłość. Wstyd jest więc wyrazem szacunku do siebie samego i do innych” (K. Meissner, B. Suszka, Twoja przyszłość, Poznań 2001, s. 53).
Wstydliwość często skutecznie ostrzega i broni przed „wykorzystaniem” okazji do pozamałżeńskiego pożycia seksualnego. Warto tutaj wspomnieć o ubiorze dziewczyny czy kobiety. Ubiór ich powinien być odpowiedni. „Golizna” obniża wartość podmiotową i czyni je w oczach chłopców i mężczyzn przedmiotem pożądania i „odpowiednich” dowcipów. Strój człowieka wysyła sygnał dla otoczenia, kim jest dana osoba. Choć „szata nie zdobi człowieka”, to jednak jest zewnętrznym znakiem wartości, które on sobą reprezentuje. Ubiór może być przyczyną okazywania szacunku lub jego braku dla kobiety czy dziewczyny. One, nieświadome skutków noszenia niewłaściwego stroju, mogą stać się ofiarą krzywdzącej opinii, a nawet gwałtu. „Bezwstydne w stroju jest to, co wyraźnie przyczynia się do rozmyślnego przesłonięcia najbardziej istotnej wartości osoby przez wartości seksualne, co «musi» budzić taką reakcję, jakby osoba ta była tylko «możliwym sposobem użycia» ze względu na sexus, a nie «możliwym» przedmiotem miłości ze względu na swą wartość osobową” (K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, s. 169n).
Nudyzm fałszywie propaguje publiczne przebywanie nago osób obojga płci jako formę wyzwolenia i regeneracji zdrowia psychicznego i fizycznego. Nagość jako taka nie jest negatywnym zjawiskiem. To okoliczności sprawiają, że może prowadzić do niemoralnych prowokacji i zachowań (seanse nudystyczne, podniecenia i myśli seksualne, nieetyczne praktyki seksualne itp.). Bóg-Stwórca stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Człowiek był w pełni dobrym i szlachetnym stworzeniem. Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali nawzajem wstydu (Rdz 2,25). Dopiero po grzechu nieposłuszeństwa człowiek po raz pierwszy boleśnie przeżył swoją nagość: zrobił okrycie i uciekł od Boga: otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski. Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Boga Jahwe przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Bogiem Jahwe wśród drzew ogrodu. Bóg Jahwe zawołał na mężczyznę i zapytał go: „Gdzie jesteś?” On odpowiedział: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się” (Rdz 3, 7–11). Nudyzm jest grzechem przeciwko Bogu i człowiekowi, bo daje zgorszenie, zuboża relacje między mężczyzną i kobietą, prowadzi do postawy „korzystania” z okazji, oziębia uczuciowo i seksualnie, a nawet pozbawia chęci zawierania małżeństwa. (por. A. Marcol, Etyka życia seksualnego, Opole 1998, s. 84n).
Czystość
Czystość broni nie tylko płciowości i godności człowieka, ale zapewnia panowanie ducha nad ciałem i pożądliwością zmysłową oraz pomaga korzystać z pożycia seksualnego w małżeństwie według Bożego planu. Czystość jest potrzebna nie tylko w narzeczeństwie, ale także w… małżeństwie! Czystość małżeńska obejmuje: miłość, wierność, uczciwość, nierozerwalność i otwartość na potomstwo w pożyciu małżeńskim.
Dziewictwo
Dziewictwo, celibat i sublimacja popędu seksualnego nie niszczy człowieka i nie ogranicza jego pełnego rozwoju, ale staje się świadomym darem człowieka złożonym z miłości do Boga i przyszłego męża lub żony. Bardzo wielu wybitnych ludzi dla osiągnięcia sukcesu lub z konieczności rezygnowało i rezygnuje czasowo z pożycia małżeńskiego (sportowcy, naukowcy, marynarze, podróżujący, ludzie pracujący daleko poza domem, osoby będące latami na emigracji – do czasu połączenia się z żoną lub z całą rodziną itd.). Byli też w historii Kościoła małżonkowie i rodzice, którzy rezygnowali z pożycia okresowo lub całkowicie (np. św. Łucja), a po jakimś czasie składali dożywotnie wyrzeczenie się pożycia małżeńskiego w darze dla Boga. Oczywiście, jeśli to wyrzeczenie jest czasowe i z konieczności, to ma ono uzasadnioną wartość, ale tylko ziemską. Natomiast, jeśli to wyrzeczenie jest trwałe i złożone w darze dla Boga, to wartość jego zasługuje na uznanie u ludzi, a na pewno u Boga.
Funkcje płci
Płeć określa człowieka jako kobietę i mężczyznę. Ten dar płciowości jest fundamentem intymnej wspólnoty ducha i ciała małżonków, która z pomocą Bożą powołuje nowego człowieka do istnienia.
Płeć ma określone funkcje:
– przekazuje życie w małżeństwie,
– jest formą komunikowania się ze współmałżonkiem,
– zapewnia przyjemność erotyczną i seksualną,
– zapewnia istnienie gatunku ludzkiego,
– wyzwala siebie i uwrażliwia na drugiego człowieka,
– daje okazję bycia odpowiedzialnym za życie w małżeństwie.
Płeć pomaga w nawiązaniu relacji dozgonnych. Przeżywanie jej jest skierowane na możliwość zaistnienia nowego człowieka – dziecka, które jako osoba jest zewnętrznym i trwałym owocem intymnego zjednoczenia męża i żony. Cechy odmiennej płci uzupełniają się, a nie wykluczają. Razem dają one bogactwo cech człowieka. Przeżywanie płciowości pomaga narzeczonym (bez pożycia seksualnego) i małżonkom (łącznie z pożyciem seksualnym) w ich rozwoju osobowym.
Etyka pożycia
Normy etyczne małżonkowie otrzymali od Boga. Kościół, odczytując Objawienie Boga, przypomina je ludziom. Pożycie seksualne małżonków powinno być oparte na katolickiej nauce moralnej i Objawieniu Bożym. Małżonkowie w pożyciu seksualnym są osobami, a jako takie są podmiotami, a nie przedmiotami „do użytku”. Katolickie zasady moralności pomagają małżonkom rozwijać prawdziwą seksualną miłość małżeńską, przetrwać trudne sytuacje w życiu seksualnym (nieporozumienia, niezdolność do pożycia, trwałe kalectwo, dłuższa nieobecność w domu) i nie szukać „przygód erotycznych” poza małżeństwem. Pożycie małżeńskie wymaga kultury seksualnej, odpowiedzialnego rodzicielstwa, korzystania z naturalnych metod planowania rodziny. Nadużycia rozwiną egoizm i samolubstwo, a w konsekwencji doprowadzą do zaniku miłości i moralności katolickiej oraz kultury wrażliwej na współmałżonka. Seks „używany” – w młodości i narzeczeństwie (przez ok. 75%), pozbawiony wymaganej etyki pożycia – niekorzystnie odbija się na życiu małżeńskim i bardzo często prowadzi do rozwodu (ok. 90%).
Naturalne metody planowania rodziny (NPR)
Metody te są zgodne z planem Bożym i nieszkodliwe. Korzystają z naturalnego rytmu płodności i niepłodności kobiety. Te metody wymagają wstrzymania się od pożycia w okresie płodności, oczekiwania i korzystania z dni określonych jako niepłodne – jeśli małżonkowie w danym czasie z jakichś względów rezygnują z poczęcia nowego życia, oraz podjęcia współżycia zwłaszcza w okresie płodności – jeśli chcą w sposób świadomy i możliwie pewny począć nowe życie, nowego człowieka. Znane metody to: metoda Ogino-Knausa (najstarsza kalendarzyk”, skuteczność przy cyklach regularnych sięga ponad 90%, a przy nieregularnych ok. 53%), metoda wielowskaźnikowa (skuteczność wg badań Frank-Herm osiąga 99,3%), metoda Billingsa z Australii (skuteczność sięga 98%) i metoda objawowo-termiczna (wg badań Josefa Rötzera skuteczna nawet w 99,8%). Trzeba poznać te metody, aby skutecznie je stosować w życiu. Są one bardziej skuteczne niż metody antykoncepcyjne i nie mają szkodliwych skutków! Metody naturalne dają spokój sumienia, radość w czasie pożycia (bez obawy „zajścia w ciążę”), podmiotowość obydwu małżonków (nikt z małżonków nie jest „wykorzystywany” czy „używany”), dają „luksus psychiczny” – z braku obawy „zajścia w ciążę”, nie niszczą płodności, chronią przed rutyną w pożyciu seksualnym, pomagają mężowi być bardziej wrażliwym wobec żony, nie potrzebują dodatkowego wydawania pieniędzy, pogłębiają miłość współmałżonków. Narzeczeni powinni poznać te metody, aby później jako małżonkowie mogli stosować je i wspólnie planując oczekiwać na upragnione potomstwo. Małżonkowie, którzy stosują NPR, mogą sami być nauczycielami z doświadczeniem i autorytetem dla swoich dorastających dzieci, które planują życie małżeńskie. Oczywiście liberalne środki przekazu będą pomijały autentyczną, wielką skuteczność naturalnych metod i ich nieszkodliwość (środki antykoncepcyjne i aborcja przynoszą ogromne dochody). Ponadto w ten sposób prowadzona jest zaplanowana laicyzacja społeczeństwa i walka z nauczaniem Kościoła katolickiego, usprawiedliwiane są postawy niezgodne z normami moralnymi, a popierane m.in. przez liberalne partie polityczne, które wśród wiadomych sobie celów dążą do zmniejszenia przyrostu naturalnego niektórych populacji itp. Naturalne planowanie rodziny umacnia więź małżeńską i pomaga przetrwać różne kryzysy (tylko ok. 1,5% małżeństw korzystających z N PR rozwodzi się).
„Do końca ubiegłego wieku nie cichła propaganda antynatalistyczna. Zwolennicy zabijania dzieci w łonach matek, stosowania środków poronnych i antykoncepcji epitetowali środowiska osób przekazujących podstawy naturalnego planowania rodziny mianem «ciemnogrodu, zacofania i średniowiecza». Próbowano wmówić społeczeństwu, że naturalna regulacja poczęć to wymysł «niedouczonych babek spod kościoła ». Tak tendencyjne i wrogie napaści słowne miały służyć określonym celom wypowiadających je osób. Mogły to być np. walka światopoglądowa, walka o rynki zbytu dla środków antykoncepcyjnych, swoboda obyczajowa, ukrywanie własnej niewiedzy. Gdyby bowiem przeprowadzić testy z zakresu fizjologii płodności i podstaw metod jej rozpoznawania, to okazałoby się, że przeciwni NPR krzykacze niewiele mają do powiedzenia. To nie wiedza o naturalnym planowaniu rodziny jest «ciemnotą i zacofaniem», ale raczej braki wiedzy z tego zakresu, próba kwestionowania jej podstaw naukowych i dyskredytowanie wiarygodnych, skutecznych i ekologicznych metod rozpoznawania płodności. Lęk niektórych środowisk przed NPR wydaje się być o tyle zrozumiały, że współczesny rozwój metod rozpoznawania płodności może przyczynić się do tego, iż stosowanie środków zaburzających płodność odejdzie w przeszłość. Któż bowiem zechce kupować szkodliwe (fizycznie, psychicznie i duchowo) środki ubezpłodniające, jeśli potrafi samodzielnie rozpoznać naturalny rytm płodności? Wypowiedzi niektórych przeciwników NPR sprawiają wrażenie, że łatwiej wmawiać innym brak naukowości i niepostępowość niż samemu przyznać się do własnej niekompetencji w tej dziedzinie.
W 1966 r. Światowa Organizacja Zdrowia wydała Raport potwierdzający skuteczność naturalnego planowania rodziny. W 1993 r. WHO przedstawiła dokument pod nazwą Family Planning and Population Division of Family Health. Można w nim odnaleźć zalecenia dotyczące: promowania metod rozpoznawania płodności, organizowania tematycznych konferencji, przygotowania materiałów informacyjnych i programów uczenia poszczególnych metod, kształcenia osób pracujących w tej dziedzinie, tłumaczenia literatury z zakresu metod rozpoznawania płodności (MRP), finansowania poradnictwa w tym zakresie, włączenia nauczania MRP we wszystkie programy związane ze zdrowiem przeznaczone dla dzieci i dorosłych, udziału ekspertów MRP w opracowywaniu programów i wdrażaniu metod, przygotowania materiałów instruktażowych dla mężczyzn, kształcenia pracowników podstawowej opieki zdrowotnej w tym zakresie, powołania w każdym kraju europejskim wielodyscyplinarnego zespołu promującego i szkolącego w zakresie metod rozpoznawania płodności. WHO wskazała również na konieczność badań naukowych w zakresie metod rozpoznawania płodności. Mają one dotyczyć: rozwoju nowych nieinwazyjnych metod umożliwiających rozpoznawanie owulacji w cyklu, stosowania i efektywności MRP, wieloaspektowych porównań na podstawie testów przeprowadzanych wśród małżeństw stosujących MRP i małżeństw używających środki antykoncepcyjne, czynników motywujących do wyboru metod rozpoznawania płodności i osiągania zamierzonych celów, wpływu MRP na więź małżeńską, związku jakości nauczania MRP z efektywnością ich stosowania, roli wiedzy z zakresu rozpoznawania płodności w przejawianych postawach młodzieży. Rezultaty badań nad metodami rozpoznawania płodności powinny być wykorzystywane w opracowywaniu programów wychowania seksualnego.
Aktualne podstawy wiedzy o naturalnym planowaniu rodziny nie nastręczają wątpliwości i wymagają jedynie gruntownego przyswojenia. Małżonkom stosującym naturalne planowanie rodziny wystarczą podstawowe treści niewymagające dużego wysiłku intelektualnego. Osoby związane profesjonalnie z tą tematyką, takie jak: lekarze, pielęgniarki, położne, psycholodzy, doradcy życia rodzinnego, nauczyciele wychowania do życia w rodzinie, biolodzy, katecheci, niektórzy urzędnicy ministerstw – Zdrowia i Edukacji Narodowej, dziennikarze zajmujący się sprawami rodziny, instruktorzy naturalnego planowania rodziny, powinni posiąść tę wiedzę w bardziej znaczącym i szerokim zakresie” (zob. dr Urszula Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie KUL , Wiedza o NPR, „Nasz Dziennik”, nr 25, 30 stycznia 2007).
2. Nadużycia wobec płci
Nienaturalne metody planowania rodziny
Nienaturalne metody planowania rodziny należą do najpoważniejszych nadużyć Bożego daru ludzkiej płciowości i są szkodliwe dla matki i dziecka. Dopuszczają i propagują stosowanie różnych środków antykoncepcyjnych (przeciwpoczęciowych, wczesnoporonnych). W wypadku ich nieskuteczności i zapłodnienia stosują aborcję, która zabija dziecko w łonie matki (abortus – wyrzucony z łona matki, a w konsekwencji pozbawiony życia).
1) Antykoncepcja – (słowo złożone z dwóch słów łacińskich: anti – przeciw i conceptio – poczęcie) to zaplanowane działanie, aby nie dopuścić do poczęcia dziecka w czasie pożycia seksualnego mężczyzny i kobiety przy pomocy różnych środków czy metod: chemicznych, mechanicznych, hormonalnych, stosunku przerywanego czy nawet nieustannego stosowania naturalnych metod planowania rodziny. Stosowanie antykoncepcyjnych środków mechanicznych i chemicznych powoduje, że kobiety mogą utracić i trwale tracą zdolność poczęcia, przeżywają niepewność i obawy w czasie pożycia. Innymi następstwami bywają: krwawienia, ciąże pozamaciczne, perforacja macicy, wczesne poronienie, zaburzenia hormonalne, narodziny dzieci kalekich itp. (dowodem na to są liczne sprawy sądowe o odszkodowania wytaczane w USA). Fatalne są także skutki moralne i psychiczne. Żona staje się dla męża przedmiotem używanym przy współżyciu, a nie podmiotem. Świadome pożycie seksualne małżonków z zastosowaniem środków antykoncepcyjnych jest grzechem, bo wyklucza podjęcie współpracy z Bogiem-Stwórcą, Dawcą Życia i narusza ustanowiony przez Niego naturalny ład. Odbija się to także negatywnie na życiu religijnym małżonków. Spowiedź nie rozwiąże wszystkich spraw. Ponadto środki antykoncepcyjne nie dają 100% gwarancji i są znacznie mniej pewne niż metody naturalne. Dowiedziona jest natomiast ich szkodliwość w sferze:
– b i o l o g i c z n e j (działania chemiczne w ciele kobiety, możliwość wielodzietnej ciąży czy trwałej niepłodności);
– p s y c h i c z n e j (osoba zauważa, że staje się przedmiotem „używanym i używającym”, a nie podmiotem
małżeńskiego aktu seksualnego, używanie środków powoli zabija wrażliwość na potrzeby drugiego małżonka przy pożyciu);
– r e l i g i j n e j (zagłuszają sumienie, wprowadzają nieład etyczny i postępowanie niezgodne z zasadami moralnymi nauki katolickiej, broniącej godności człowieka – zarówno mężczyzny, jak i kobiety).
„Według danych Państwowego Instytutu Studiów Demograficznych, 40 lat po uchwaleniu tzw. prawa Neuwirth legalizującego we Francji antykoncepcję 36% ciąży jest przypadkowych, w tym 26% z nich jest niechcianych. Cyfry te dobitnie świadczą o tym, że argumenty zwolenników antykoncepcji, jakoby miała ona przyczynić się do planowania urodzeń i zmniejszenia liczby przerywania ciąży, legły w gruzach. Mimo, że 60% kobiet w wieku od 20 do 40 lat używa pigułek antykoncepcyjnych (było ich tylko 5% w roku 1970), to z roku na rok zwiększa się we Francji liczba zabiegów przerywania ciąży. W 2004 r. na 768 tysięcy urodzeń dokonano ich aż 210 tysięcy.” („Nasz Dziennik”, nr 278, 28 listopada 2007).
2) Sterylizacja – należy do przeciwnych naturze i szkodliwych metod zapobiegania poczęciu, gdyż powoduje trwałe okaleczenie ciała mężczyzny lub kobiety w celu uczynienia ich niezdolnymi do zapłodnienia – poczęcia nowego życia, a w konsekwencji zostania ojcem i matką.
3) Aborcja – jest najbardziej wroga człowiekowi. Stanowi ona przejaw kultury śmierci, dominującej w świadomości wielu ludzi i w prawodawstwie wielu państw, a co dziwniejsze, nawet w krajach, które nie mają przyrostu naturalnego; jest też mocno propagowana przez grupy feministyczne zgromadzone przy ONZ jako jedna z form kontroli urodzeń (szczególnie w niektórych krajach Unii Europejskiej, Afryce czy Chinach) i przez liberalne media domagające się jej jako powszechnie dostępnej dla każdej matki, a przy tym zapewniającej lekarzom prawnie chronione ogromne zyski, choć przecież zabieg ten wymierzony jest przeciwko dziecku w łonie matki – najbardziej bezbronnemu człowiekowi.
Przyczyny aborcji są różne: próba ukrycia skutków pożycia seksualnego przez dziewczęta czy kobiety-żony, albo z powodu ogromnych nacisków psychicznych ze strony innych osób (nawet mężów i ojców) na matkę, albo w skrajnych przypadkach, wielkiej niechęci czy nawet nienawiści do dziecka wymagającego ofiarnej miłości i opieki;
Skutki aborcji są tragiczne, bo jest ona zawsze morderstwem (zaplanowanym zabójstwem) najbardziej niewinnego życia ludzkiego – po poczęciu, a przed narodzeniem. Warto zobaczyć zdjęcia człowieka na różnych etapach jego rozwoju w łonie matki, które ukazują, że nie jest on jakimś „zlepkiem” komórek, nieokreślonym płodem, lecz żywą, piękną istotą ludzką.
Następstwa aborcji:
– fizyczne – śmierć dziecka i okaleczenie matki (ok. 25% kobiet zostaje bezpłodnych);
– psychiczne – poczucie wielkiej winy u kobiety-matki (a często i u mężczyzny-ojca), które trwa przez długie lata;
– duchowe – grzech śmiertelny „wołający o pomstę do nieba”, wyrzuty sumienia pozostają nawet – pomimo spowiedzi i rozgrzeszenia – aż do końca życia.
Przerażającą statystykę niektórych skutków aborcji podaje Josh McDowell:
– 96% kobiet jest przekonanych, że aborcja jest morderstwem dziecka;
– 81% kobiet ciągle myśli o usuniętym dziecku;
– 73% pamięta chwile aborcji;
– 72% choć nie miało żadnych przekonań religijnych w momencie aborcji, to jednak później ma problemy;
– 69% doświadcza szaleństwa;
– 54% przeżywa koszmary;
– 35% widzi w snach i wizjach zabite dziecko;
– 23% miewa halucynacje związane z aborcją;
– kobiety wierzące mają wielkie poczucie grzechu aborcji;
– wiele kobiet cierpi na syndrom po-aborcyjny nawet po urodzeniu następnego dziecka lub bezpłodności po
aborcji: przez lata brakuje im sensu życia, popadają w depresje, nie chcą współżyć seksualnie, przeżywają silne lęki i słyszą odgłosy dziecka, mają poczucie mniejszej wartości, noszą w sobie poczucie grzechu (nawet mimo spowiedzi) i przez lata przeżywają głębokie wyrzuty sumienia, są zgorzkniałe (za M. Ryś, Współżycie seksualne, „Powiernik Rodzin”, 9/1997). Są to tylko niektóre skutki doczesne. Trzeba jednak pamiętać, że morderstwo dziecka na skutek aborcji swoimi konsekwencjami sięga również kary w wieczności, a to nie są żarty!
Antykoncepcja w małżeństwie
Używanie środków antykoncepcyjnych osłabia miłość małżonków, prowadzi do używania ciała męża i żony jako przedmiotu, zmienia procesy biologiczne u kobiety, pozbawia autentycznej radości i godności, automatyzuje pożycie, przeżywane bez uczucia staje się nudne, wywołuje konflikty, napięcia, nerwice, poronienia, choroby, śmierć kobiet, a jeśli nieskuteczne – prowadzi nawet do zabicia nienarodzonego dziecka poprzez aborcję. Fatalne skutki fizyczne, uczuciowe i duchowe z powodu stosowania antykoncepcji ponoszą przede wszystkim kobiety. Natury zaplanowanej przez Boga nie da się oszukać. Za takie działanie kobieta zapłaci wcześniej czy później ogromną cenę w swoim życiu fizycznym, psychicznym, biologicznym czy religijnym.
Skutkiem tego w Polsce około 20% par jest niepłodnych, „do czego w dużym stopniu przyczynia się stosowanie antykoncepcji”. Poza tym, im wcześniej podany został środek hormonalny, tym większe mogą być konsekwencje w przyszłości. Kobieta stosująca środki antykoncepcyjne przed 24 rokiem życia jest „potencjalną kandydatką, aby w przyszłości zachorować na raka piersi, szyjki macicy, sutków, skóry czy też liczne choroby wątroby. Ponadto może to prowadzić do powstawania guzów jajników czy torbieli. Często przyczynia się do zaburzeń na poziomie mózgu, np. depresji, jak również obniżenia libido”.
Według Ewy Obertyńskiej-Romanowskiej (z Krajowego Zespołu Promocji Naturalnego Planowania Rodziny) – medycyna udowadnia, że za naruszanie porządku natury trzeba ponieść dramatyczne konsekwencje: „Jeżeli chcesz teraz brać tabletki antykoncepcyjne, to twoje jajniki nie będą później pracowały tak, jak należy. Z danych statystycznych wynika, że około 2% kobiet, które brały pigułki antykoncepcyjne, może nigdy nie zajść w ciążę”. Obertyńska-Romanowska poinformowała także o innych negatywnych skutkach antykoncepcji, m.in. o wpływie pigułek antykoncepcyjnych na układ sercowo-naczyniowy i mózgowo-naczyniowy.
Natomiast zdaniem dr Hanny Wujkowskej (bioetyka, doradcy ds. rodziny w rządzie premiera Kazimierza Marcinkiewicza), promowanie antykoncepcji ma na celu niszczenie rodziny i wierności małżeńskiej. Należy wziąć pod uwagę to, że z samej definicji – antykoncepcja jest działaniem przeciwko poczęciu, zaburzającym naturalną funkcję organizmu, jaką jest płodność człowieka, a także „walką ze zdrowiem, którego oznaką jest płodność człowieka”. W jej ocenie antykoncepcja jest „barbarzyństwem i lekarze, którzy jej dokonują, zaprzeczają
podstawowemu powołaniu człowieka i własnemu powołaniu zawodowemu”. Chociaż powołują się na zasadę: primum non nocere – po pierwsze nie szkodzić – polecając antykoncepcję, szkodzą zdrowemu człowiekowi z całą premedytacją. Swoistym podsumowaniem problemu szkodliwości antykoncepcji w małżeństwie jest tytuł artykułu Magdaleny M. Stawarskiej: Antykoncepcja sprzyja rozwodom („Nasz Dziennik”, nr 15, 18 stycznia 2007).
Wiadomo także, iż żony potrzebują dłuższego okresu czasu niż mężowie na dojrzewanie seksualne w małżeństwie, ale zasadniczo stają się wierniejsze od nich. Mężowie spontaniczniej pragną zostać rodzicami niż żony, które z namysłem decydują się na macierzyństwo (z powodu poczucia większej odpowiedzialności za życie i wychowanie dziecka).
Pornografia
Pornografia przybrała rozmiary zjawiska powszechnego i jako taka jest przedmiotem badań socjologicznych, psychologicznych, pedagogicznych, psychiatrycznych, nawet kryminalistycznych. Spowodowała ona wzrost wielu zjawisk negatywnych:
obniżenie moralności, zniszczenie zdolności ludzkiego patrzenia na człowieka jako piękne dzieło Boże, zawężenie wartości osoby ludzkiej do przedmiotu pożądania seksualnego, rozwiązłość seksualną, zabijanie dzieci nienarodzonych w łonie matek, przestępczość na tle seksualnym, agresję w stosunku do dzieci (chłopców i dziewcząt) i kobiet, obcowania seksualne tej samej płci (mężczyzn i kobiet), upadek etyki moralnej w dziedzinie seksualnej, problemy małżeńskie i rodzinne (rozwody małżeństw i rozbicia rodzin), problemy z wychowaniem dzieci i młodzieży, pedofilię dziecięcą, uzależnienie ludzi na tle seksualnym, onanizm obu płci, osłabienie poczucia wolności aż do postaw uzależnienia, molestowanie i niszczenie dzieci i młodzieży (seksualnie, psychicznie, moralnie), prawo do deprawowania innych w imię wolności bez odpowiedzialności prawnej, propagowanie postaw dewiacyjnych, wzrost manii seksualnych i choroby erotomanii, propagowanie zdrad małżeńskich (najpierw w myślach, potem pragnieniach, a następnie w aktach seksualnych pozamałżeńskich), przemoc w kontaktach seksualnych, wulgaryzm, zaburzenia psychiczne na tle seksualnym, brak szacunku dla seksualności drugiej osoby, uprzedmiotowienie aktu, ekshibicjonizm, sadyzm, masochizm, fetyszyzm, gwałty na dzieciach i dorosłych połączone nawet z morderstwami dla ukrycia przestępstw, kontakty seksualne ze zmarłymi i zwierzętami lub ludźmi specjalnej troski, seks bez żadnych zobowiązań i konsekwencji, legalizacja prostytucji, wzrost zachorowań na choroby weneryczne, używanie alkoholu i narkotyków dla podniecenia i opanowania drugiej osoby czy nawet pozbawienia jej świadomości w celu seksualnego wykorzystania (gwałtu). Za tym kryje się tragedia milionów ludzi. Każdy rodzaj pornografii skierowany jest przeciwko godności człowieka. Według National Catholic Register (49/2006, s. 13), zyski przemysłu pornograficznego każdego roku wynoszą od 4 do 10 miliardów. Pochodzą one m.in. z 1 300 000 pornograficznych stron internetowych (webside) używanych przez 32 miliony ludzi (dane z września 2003 r.). Pornografia to temat numer 1 w Internecie, a tylko 3% stron z tymi treściami wymaga weryfikacji użytkownika jako osoby dorosłej. Ponad 70% młodzieży okazyjnie korzysta z nich zaraz po szkole w domu (gdy rodzice są jeszcze pracy). Jak się okazuje 60% wszystkich stron ma zabarwienie seksualne (!), a niektóre z nich ukrywają się pod mylnymi, niewinnymi nazwami. Przemysł pornograficzny (materiały drukowane, filmy, piosenki, kluby, środki antykoncepcyjne, ośrodki aborcyjne) wykorzystuje słabości ludzi i zarabia na nich ogromne pieniądze.
Badania psychologów amerykańskich potwierdzają negatywne skutki pornografii (za www.life.net.pl), np.:
– prof. Victor B. Cline (University of Utah – 1992) leczył 240 osób (96% mężczyzn) – niemal u wszystkich pornografia spowodowała lub ułatwiła uzależnienie czy dewiacje seksualne: eskalacje, tracenie wrażliwości, wcielanie scen seksualnych w życie;
– prof. Dolf Zillman i psycholog dr Jennings Bryant z University of Houston zauważyli, że pod wpływem pornografii małżeństwa stały się niezadowolone ze wspólnego pożycia seksualnego, kobiety nie chciały mieć dzieci-dziewczynek, pojawiła się akceptacja rozwiązłości seksualnej zarówno u mężczyzn, jak i kobiet;
– psycholog dr William Marshall z Kanady ustalił, iż 87% zboczonych wykorzystuje dziewczynki, a 77% chłopców, 86% gwałcicieli regularnie korzystało z materiałów pornograficznych, a 57% odtwarzało sceny pornograficzne z filmów.
Policja amerykańska zauważyła, że ilość gwałtów łączy się z ilością sprzedawanych magazynów pornograficznych –
na Alasce i w Newadzie sprzedawano pięć razy więcej magazynów niż w Północnej Dakocie i w tych stanach było sześć razy więcej gwałtów niż w tam. Nie mów więc, że pornografia (rzekomo dostępna tylko w specjalnych sklepach „dla dorosłych”) jest nieszkodliwa. Raporty sądowe dotyczące rozwodów, przestępczości, powiązań z narkotykami są zbyt bolesne i tragiczne. Oto, co powiedział w wywiadzie, udzielonym znanemu amerykańskiemu psychologowi Jamesowi Dobsonowi, 42-letni Ted Bundy, gwałciciel i morderca kilkudziesięciu kobiet: „Chcę, żeby ludzie zrozumieli: byłem człowiekiem normalnym (…) nie byłem zboczeńcem. Miałem dobrych przyjaciół, prowadziłem życie zwykłe (…) z wyjątkiem tych niszczycielskich wyobrażeń, które ukrywałem (…) Moja rodzina była wierząca i wspaniała, ale nie ma żadnej ochrony przed wpływem pornografii, na którą godzi się zbyt tolerancyjne społeczeństwo (…). W więzieniu spotkałem wielu ludzi, których do gwałtu doprowadził, tak jak mnie, wpływ brutalnej pornografii. Bez niego moje życie i życie tylu innych osób byłoby lepsze (…). Biorę na siebie całą odpowiedzialność za to, co zrobiłem, ale uważam, że to pornografia popchnęła mnie na drogę gwałtu. Podniecała moją wyobraźnię. Potem stałem się niewolnikiem swoich wyobrażeń. Nie chcę umierać. Zasługuję na najwyższą karę i uważam, że społeczeństwo musi się bronić przed takimi ludźmi, jak ja. Nie ma sensu, żeby porządni ludzie potępiali Teda Bundy’ego i przechodzili obojętnie obok kiosków pełnych pism pornograficznych, które rodzą Tedów Bundych. Moja śmierć nie przywróci życia pięknym dziewczynom, które zabiłem, ani nie złagodzi bólu ich rodziców. Trzeba coś zrobić zawczasu” (za „Madre di Dio”, nr 4/1989). Jakże pełne bólu wyznanie.
Czy będziesz więc popierał przemysł pornograficzny, niszczył małżeństwa, dzieci i innych dorosłych ludzi? Nigdy nie mów, że pornografia to nic złego! Czy potrzeba więcej tragicznych dowodów?
A co ty zrobisz z pornografią dostępną niemal wszędzie: w kiosku, kinie, bibliotece, księgarni, Internecie itd.?
Polskie prawo karne jest słabe, choć przewiduje kary (art. 202 Kodeksu Karnego) dla osób produkujących i rozpowszechniających pornografię. Brakuje też osób, które widząc rozpowszechnianie pornografii w miejscach publicznych, reagowałyby w sposób właściwy, zawiadamiając organa ścigania o dokonującym się przestępstwie. Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej mówi przecież o ochronie rodziny, małżeństwa i trosce państwa o właściwe wychowanie młodego pokolenia. Broń siebie i innych przed pornografią i nie bądź obojętny na jej szkodliwość.
Niewierność małżeńska
Mówiąc o niewierności małżeńskiej, ludzie najczęściej mają na myśli niewierność seksualną. Trzeba jednak zauważyć, że niewierność małżonków sakramentalnych zaczyna się wcześniej, w sferze… wiary i praktyk religijnych (zwłaszcza zaniedbanie modlitwy i sakramentów świętych, szczególnie w różnych sytuacjach stresowych), a więc od niewierności Bogu. W konsekwencji pojawia się u kobiety-żony najpierw niewierność na płaszczyźnie uczuciowej, a u mężczyzny-męża w sytuacjach stwarzających okazję do zdrady. Po nieudanych próbach zmiany na korzyść relacji z mężem i długotrwałym doświadczeniu napięcia emocjonalnego kobieta-żona, czując się bezsilna, może zdecydować się na „wstępne” spotkania z innym mężczyzną i podjąć niewinny z pozoru flirt czy romans. Przedłużająca się sytuacja kryzysowa z mężem może popchnąć ją do dalszych kroków w niewierności, której szczytem będzie zaangażowanie uczuciowe i seksualne. W konsekwencji wszystko to może prowadzić do odejścia, a nawet do rozwodu cywilnego. U męża proces ten będzie przebiegać inaczej. Gdy nie znajduje akceptacji u żony lub ma ustawicznie w domu „hałaśliwy bałagan”, zwiększa się niebezpieczeństwo, że może „wpaść mu w oko” inna, atrakcyjna kobieta. Proces niewierności, zaczęty od fantazjowania o tej osobie bez jej wiedzy, szybko może doprowadzić go do niewierności w postaci spotkań przy „kawie, alkoholu, a potem – świadomie – w łóżku”.
On może wycofać się szybciej i łatwiej, ona wolniej i trudniej, gdyż pełniej angażuje się w nową relację. Z kolei żona łatwiej przebaczy mężowi, jeśli nadal go kocha, on często nie chce uznać swojej winy i nie chce wybaczyć.
Są różne przyczyny niewierności małżeńskiej. Może ona być spowodowana: poczuciem odrzucenia przez współmałżonka, chęcią rewanżu za niewierność męża czy żony, korzystaniem z okazji w chwili słabości własnej lub drugiej osoby (np. senności, nadmiaru alkoholu czy narkotyku itp.). Media liberalne bardzo często propagują „wolną miłość” – bez odpowiedzialności. Człowiek jednak płaci ogromną cenę za niewierność. Bez względu na przyczyny, niewierność zawsze jest zdradą człowieka, któremu się ślubowało i Boga, wobec którego się ślubowało. Zawsze jest grzechem.
Pierwszymi skutkami niewierności są wyrzuty sumienia, które mogą prowadzić nawet do nerwic, zwłaszcza, kiedy okaże się, że współmałżonek był niesłusznie podejrzewany i oskarżany o niewierność, a rewanż był fatalną w skutkach pomyłką. Innymi skutkami niewierności mogą być choroby (weneryczne, HIV, AI DS), nieprzewidywana ciąża (w konsekwencji często aborcja dziecka, aby ukryć niewierność małżeńską), choroby psychiczne, a także rozwody cywilne i tragedie rozbitych rodzin (szczególnie kobiet-matek i dzieci).
Chwila refleksji i dialogu
1. Zastanówcie się i porozmawiajcie o tym, co powinno być ważniejsze w małżeństwie: wolność seksualna bez odpowiedzialności czy autentyczna miłość?
2. Kiedy i ile dzieci chcecie mieć w waszym małżeństwie?
3. Pamiętajcie, że każde pożycie seksualne małżonków powinno być poprzedzone (w ciągu dnia) oznakami miłości i wzajemnego szacunku, także nie może to być działanie wymuszone – „jesteś małżonkiem, więc musisz”).
4. Oboje jako rodzice powinniście zaangażować się w wychowanie waszych dzieci, bo są owocem waszej małżeńskiej miłości.